Zakrycie i
odkrycie Aldebarana w Króliku Polskim - 6 listopada 2017.
Miesiąc listopad nie jest zbyt łaskawy dla obserwacji
astronomicznych, zwłaszcza dla tzw. obserwacji efemerydalnych
(związanych z określonym czasem i miejscem). Jesienne szarugi, mgły,
duże zachmurzenie
nieba oraz częste wiatry, to główna przeszkoda. Na
przedostatnie w tym roku (ostatnie będzie w Sylwestra) zakrycie
Aldebarana nie nastawiałem się zbytnio. Niewielka szansa pojawiła się w
sobotę, gdy to prognoza ICM pokazywała przerwę w zachmurzeniu w z
niedzieli na poniedziałek. Niestety, luka w zachmurzeniu skurczyła się
do kilku godzin w kolejnej prognozie.
W niedzielę po południu rozstawiłem
sprzęt. Pogoda była całkiem niezła. Niebo przysłonięte tylko firanką
cirrusów i gdzieniegdzie stratocumulusy. Jest szansa,
pomyślałem. Wieczorem zasiadłem przy sprzęcie, aby sprawdzić czy
wszystko działa poprawnie (przewody, połączenia itp.). Wszystko było w
porządku, oprócz jednego - zaczęło porządnie wiać z
południa. Miałem tylko nadzieję, że się uspokoi. Wiatr wzmagał się
coraz bardziej, po godz. 22:00 w porywach przekraczał 90 km/godz. Nie
mogłem zasnąć. Przez okno widziałem coraz więcej chmur. Trudno! Wstałem
po godzinie trzeciej. Wyszedłem na zewnątrz do teleskopu. Wiatr zelżał.
Stolik, krzesło - wszystko było powywracane, na szczęście teleskop
oparł się sile wiatru. Niebo częściowo w chmurach. Będzie loteria,
pomyślałem.
Miałem dużo szczęścia. W
momencie zakrycia Księżyc był wolny od chmur, jedynie mocna turbulencja
i silne halo rozświetlało niebo. Niewiele zmieniło się do momentu
odkrycia. Księżyc znajdował się w cienkiej warstwie
altocumulusów. Odkrycie spektakularne, pomimo trudnych
warunków. Niestety, koledzy z Krosna (Józek Lubas
i Grzesiek Kiełtyka) nie widzieli odkrycia z powodu zachmurzenia,
podobnie było w Jaśle, o czym poinformował kolega Wacek Moskal. Nie
dotarły też informacje o udanej obserwacji z innych części Polski.
Miejmy nadzieję, że kolejna (sylwestrowa) obserwacja będzie sukcesem
dla większej liczby obserwatorów.